Doniesienia medialne nie napawają optymizmem. Okazuje się, że w dużym pawilonie handlowym jakiś osobnik potrafi rzucić się z nożem w ręce na przypadkowe osoby i zadawać ciosy tylko po to, aby pociąć jak najwięcej osób... Gdzie indziej samochód wjeżdża w grupę przechodniów... Co raz zdarzają się zorganizowane podpalenia samochodów na ulicach miast, a kiedy zespoły zmierzające z pomocą podążają na miejsce zdarzenia - są blokowane zrzucanymi przedmiotami z mostów i wiaduktów nad trasą dojazdu na miejsce pożaru... Gdy zjawia się policja, napastnicy znikają w okolicznych ogrodach i parkach...
W takiej sytuacji trudno jest bronić się z gołymi rękoma. A wystarczyłaby dobra proca, aby napastników przepędzić, gdzie pieprz rośnie. W przypadku, gdy nożownik zaatakował w sklepie - grupa osób rzuciła się na niego aby go powalić. Gdy ten uciekał - powalono go na ulicy po kilkuminutowym pościgu.
A gdyby tak zainteresować się na poważnie opcją powszechnego posiadania broni ?
http://demotywatory.pl/4748095/W-szkole-najwazniejsze-sa-dwa-przedmioty-
Dzisiaj broń znajduje się w rękach przestępców, którzy ciągle pozostają bezkarni. A społeczeństwo ma tylko szybkie nogi i czasami coś pod ręką, co można wykorzystać w obronie własnej.
Nie myślę tu o chodzeniu z pistoletem czy karabinem, nie tędy droga. Ale kierunek wytyczony przez cel - przywrócenie bezpieczeństwa na ulicy dla przypadkowych przechodniów. Mam tu na myśli inwencję gospodarczą - zorganizowanie klubów strzeleckich, gdzie można napić się kawy, zagrać w szachy a także i postrzelać. nie upieram się, że mają to być idealnie jednakowe kluby.
Niech każdy z nich oferuje coś specyficznego. To bywalcy takiego klubu będą decydować, w czym dzisiaj będą między sobą rywalizować. Może być broń krótka, broń długa, broń z danej epoki... Nie mam nic przeciwko klubom łuczniczym (łuk, kusza) czy też strzeleckim z bronią różnego rodzaju i kalibru, typową dla danego okresu w czasie.
Nie mam tez nic przeciwko symulatorom - gdzie można sobie "postrzelać" z wykorzystaniem najnowszych programów komputerowych. Myśląc o powszechnym prawie do posiadania broni mam na myśli całą procedurę szkolenia, ale i wychowania. Podobnie, jak techniki walki wręcz praktykowane w Chinach, w Japonii czy też w Korei (i Południowej, i Północnej), były objęte filozofią walki a nie samą wymianą ciosów.
Trzeba pamiętać, że granice obrony wynikają z okoliczności towarzyszących zagrożeniu a ostatecznie o wysokości kary muszą decydować sądy. Fakt, musimy też i naprawić sam system wymiaru sprawiedliwości, który ma sporo wad.
Uważam, że szkolenie w rozumieniu prawa do samoobrony możemy realizować już dzisiaj. Wychowanie to nie tylko seria "pobożnych życzeń", ale też sprawność państwa w zapewnieniu bezpieczeństwa w państwie. A świadomość, że ktoś z przypadkowych świadków wydarzenia może mieć również broń i być lepszym zawodnikiem, powinna ostudzić niejednego amatora mocnych wrażeń...
Komentarze